Iga Świątek miała wygrać kort ziemny po raz drugi w ciągu zaledwie 2 miesięcy. Jeśli scenariusz został poprawnie odczytany. Jednak wszystko to zostało rozerwane na kawałki, gdy w półfinale na scenę wkroczyła Qinwen Zheng. Co więcej, nie tylko scenariusz rozpadł się na kawałki, ale także nadzieja i przekonanie ojca Świątka, Tomasza, w Paryżu. Jak to zdenerwowało Chińczyków w kontekście straty Polski i nadziei ojca Świątka?
dumny ojciec nie był tak zainteresowany, aby Świątek się na to zapisał. Jak sam powiedział: „Nie zdecydowałbym się na to. Zwłaszcza, że istnieje klątwa, która nie pozwala chorążym zdobywać medali” – wspomina swoje dni na igrzyskach olimpijskich w Seulu. Ponadto docenia ceremonię otwarcia, ale odradza ją, jeśli ktoś będzie musiał uczestniczyć w meczu kilka godzin później. Wierzył, że Świątek jest gotowy na wszystko
Słusznie, jednak przed chińską rywalką Świątek czegoś zabrakło i tym razem jej drużynie być może nie udało się znaleźć na to odpowiedzi. Albo tak jak w Tokio, dodatkowa presja znowu wzięła górę. Czy osiągnięcia i oczekiwania jej ojca odegrały rolę w utrudnieniu Polakowi?
Świątek opowiedziała otwarcie, czym są dla niej igrzyska olimpijskie w 2021 roku. Powiedziała: „Igrzyska olimpijskie od dawna są dla mnie bardzo ważnym turniejem. Wielu tenisistów nie ma zamiaru w nich startować, ale dla mnie zawsze było to najważniejsze wydarzenie.
